Blog

Nowe miejsce w sieci

Poprzedni blog zniknął chwilowo z sieci, ale powoli odbudowujemy, co „straciliśmy” oraz dopisywać będziemy powoli nowe karty naszej historii odkrywania historii.

Ruszamy też powolutku z naszą stroną na Facebooku, na którą za chwilę będziemy zapraszać naszych przyjaciół, znajomych i sympatyków.

Zostańcie z nami 🙂

III Turniej Łuczniczy w Cisku

Joannici zaprosili Najemną Kompanię Grodu Koźle, by wraz z nimi i innymi łucznikami stanęła w konkury. Zgodziliśmy się na to z ochotą, lecz w ostatecznym rozliczeniu jeno jednego łucznika wystawić mogliśmy. Tak oto do zmagań stanął jedynie Geralt z Koźla.

Z powodów od nas niezależnych oraz i tych zależnych straciliśmy miejsca odpowiednie do podejmowania ćwiczeń i zgromadzeń, co zaowocowało tym, iż nasz reprezentant musiał stanąć do zawodów kompletnie nieprzygotowany treningowo, bowiem sprzętu mu nie zbrakło, mimo iż jedną strzałę w trakcie turnieju postradał. Zdobytymi punktami zajął jedną ze środkowych pozycji. Aczkolwiek przegrana z takimi sławami, jak na przykład Anna Płotycia żadną ujmą na honorze nie jest.

034

I na tym turnieju towarzyszył Najemnej pies bojowy (a dokładnie suka) – Hera. Nie straszne jej łuki i strzały, bo te ostatnie rozgryza na drzazgi, nie lęka się wystrzałów z hakownic (dopóki nie przypomni sobie, że powinna jednak spanikować i zaskomleć rozdzierająco, bo wtedy tłum wielbicieli rzuci się w sukurs, by głaskami i słodkim szczebiotem rozedrganą uspokoić).

016

Czas spędzony w Cisku pod Kędzierzynem-Koźlem można zaliczyć do czasu spędzonego bardzo dobrze. Liczymy, iż za rok żadne nieodpowiednie okoliczności nie zmuszą nas, byśmy z uczestnictwa w kolejnym turnieju zrezygnowali.

Więcej zdjęć z turnieju można zobaczyć w naszym albumie.

Jak to Najemna Jemielnicę zdobywała

O świcie dnia pierwszego maja A.D. 2014 roku Najemnicy wsiedli w swój wóz bojowy, wcześniej weń wpakowując najpotrzebniejsze do obozowania rzeczy, których nie zabrał wóż Joannitów i ruszyli na północ, by w IV Jarmnarku Cysterskim wziąć udział.

Choć z początku ciężko było trafić, choć pobłądzili zdeczko, to już za chwilę mogli się zacząć rozpakowywać. Zatem na klasztornej łączce, pomiędzy innymi, stanął najemny namiot, sięgając brzozowych gałęzi. I już można było śniadać, i złapać oddech przed mnogością zadań, jakie na Najemną czekały.

Od rana do nocy obóz rozbrzmiewał stukiem młotów, zbijających trebusz, dźwiękami dobiegającymi z kuźni, turkotem kół garncaskich i stukiem prasy wyciskającej wodę ze świeżo czerpanego papieru. Oczywiście ci, co z rzemieślnictwem mają tyle wspólnego, iż wiedzą z czyich usług skorzystać, nie spali pokotem, jeno sposobili się do przemarszu, a także do inscenizacji wszelakich, które po nim nastąpić miały. I gdy czas nadszedł właściwy, Najemna ruszyła w pochodzie w ustalonym porządku: najsamprzód Geralt i Alweroth, przykładnie w przeszywanice i hełmy odziani, w rękach puszki dzierżący, a daleko, daleko za nimi, konno podążała Tatsu w towarzystwie Joannitów.

Oczywiście nie tylko Najemnicy Jarmark uświetniali, lecz i sami mieszkańcy Jemielnicy oraz władze miasta, w pochodzie udział brali. Wstyd nie wspomnieć o Joannitach, którzy inicjatorami owego Jarmarku byli.

Gdy skończyły się przemowy i wystrzeliły najemne puszki, rozpoczęły się harce, pokazy i zabawy.

Najemnicy dołączyli do inscenizacji, gdzie Joannitom należało wyrwać bezcenny skarb. Geralt, uzbrojony w hakownicę, ruszył pierwszy przeciw zakonnym rycerzom, wspierany przez miecze łotrów i łuk i strzały Tatsu.

Niestety, przewaga sił po stronie Joannitów przechyliła szalę i skarb trafił do prawowitych właścicieli bezpieczny.

A jakiż to był skarb? Otóż skrzynia była pełna łakoci, którymi hojnie zostały obdzielone wszystkie dzieci.

Gdy wszyscy się zajęli swoimi sprawami takimi, jak oglądanie mnóstwa cudowności na kramach, czy zajadanie się pysznościami oferowanymi po obu stronach ulicy, Najemna zabrała się za zdobywanie Jemielnicy. Idąc za mądrą radą, by zawsze zaczynać od czegoś małego, zdobywanie rozpoczęła od… karczmy. Oczywiście nikt nie wpadał z obnażonym, ostrym żelastwem i dzikim wrzaskiem. Co to, to nie. Najemna dba o kulturę w swoich szeregach i takimi barbarzyńskimi metodami nie skalali by swego dobrego imienia. Puszkarze w osobach Aishy i Geralta wzięli się na sposób i – szczwane lisy – z pomocą podstępu, wystrzelali wszystkich gości i samego karczmarza ku ich samych uciesze.

Niestety, by zająć w ten sposób całe miasto, potrzeba było o wiele więcej czasu, niż Najemna dysponowała. Zostawiwszy tedy zdobywanie Jemielnicy na potem, zajęto się zdobywaniem miejsc w turnieju łuczniczym.

Wspomniany turniej rozpoczął się, kiedy slońce już chowało się za horyzont i trwał do czau, kiedy już ledwo można było dostrzec cel, o czubku własnego grotu nie wspominając. W szranki stanęło wielu ochotników, w tym Geralt i Tatsu, a także bard, który do zawodów jednak nie stanął, gdyż do pojenia koni go odwołano. Zapewne nie za pięknie komuś przygrywał, skoro do ciężkiej roboty go zagoniono.

Najemnicy stanęli na wysokości zadania i – choć łuki w tym roku dzierżyli po raz pierwszy – wywalczyli drugie i trzecie miejsce. Lepszym w strzelaniu okazał się Geralt. Najlepszym okazał się jednak jeden z Joannitów.

Po dniu tak pełnym wrażeń, wszyscy zgodnie zasiedli przy ogniu, by uraczyć się strawą i napitkiem oraz obyczajnie porozmawiać o rzeczach nieważkich i mało ważnych, by pożalić się na los i pożartować z niego, by humory poprawić na noc. I tak, w kwadransach odliczanym czasie, na rozmowach ponad pół nocy upłynęło zbyt szybko. Zmęczenie jednak zagoniło najemników w namioty, na barłogi, by mogli wstać znów wraz ze świtem i po spakowaniu obozu, wrócili swym wozem bojowym do domu.

Dziękujemy Rycarom i Joannitom za pomoc w dowiezieniu wszystkich potrzebnych i wielkogabarytowych rzeczy na miejsce, za gościnę, za świetną zabawę i niezmiernie przyjemne rozmowy.

Pełen album dostępny jest TUTAJ << klik!

Przygotowania do sezonu

Słońce mocniej przygrzewa, bzy kwitną przy domach, pachnidłami roztaczając się wokół, toteż i Najemnicy z Koźla z pieleszy i zimowych gawr powyłazili, by sezon godnie rozpocząć. I jak tak wyleźli, jak popatrzyli na swoje miecze, hełmy i zbrojniki, na hakownice i na wszystek metal, jaki im w jaskiniach zalegał, a do wojaczki wiernie służył, tedy za głowy się złapali, bo wszystko ze srebrnego w rude się zmieniło.

– To czary! – wykrzyknął jeden i podejrzliwie łypnął okiem na krzątającą się nieopodal dziewkę.

– To rdza – odparł przytomnie drugi, szykując wszelkie przybory, by rudej naleciałości czym prędzej się pozbyć.

Każdy zatem się zakrzątnął przy żelazie ze szczotkami, pilnikami i maściami wszelakimi i nuże czyścić wszytko tak, że aż lśnienie wychodzące z groty gapiów przyciągało, ciekawych, co to też za błyski i odgłosy dziwne z pustej, zdawałoby się jaskini dochodzą. A to Najemnicy szurając głośno, trąc i stękając czyścili swe skarby.

I nic więcej słychać nie było – jeno to szuranie, stęki i śmiechy gromkie, bo Najemnicy nigdy ani ducha, ani humoru nie tracą, choćby i niebo waliło im się na głowę.

I oto, po wielu godzinach ciężkiej pracy wszyscy zobaczyli rezultaty: czyste, błyszczące łebki, kapaliny, hakownice i miecze, niby nowe wygladające. Aż serce rosło, patrząc na piękny sprzęt, w jakim paradaować będą już za niedługo na turniejach.

I tak patrzyli, tak się radowali, iż uczcić swój niemały sukces w wielkiej bitwie z rdzą uczcić posanowili… pyszną, zieloną herbatką w gustownych filiżaneczkach. Bo Najemnicy dbają nie tylko o wojaczkę, ale i o kulturę.

Stół zastawion do czyszczenia... z kulturą...
Stół zastawion do czyszczenia… z kulturą…
Być może i pod takim sztandarem iść na bój nam będziesz dane? ;)
Być może i pod takim sztandarem iść na bój nam będziesz dane? 😉
Ot, hakowniczych luf czyszczenie, to rzecz trudna, lecz nie dla nas!
Ot, hakowniczych luf czyszczenie, to rzecz trudna, lecz nie dla nas!
Praca wre...
Praca wre…
Oto efekty wytężonej pracy najemnych rąk.
Oto efekty wytężonej pracy najemnych rąk.
I jeszcze jedno ujęcie naszego żelastwa. Bo trzeba się dobrze pochwalić, o!
I jeszcze jedno ujęcie naszego żelastwa. Bo trzeba się dobrze pochwalić, o!

 

 

Już za tydzień – pierwszy turniej!

Zaczyna się sezon, więc Najemnicy już szykują się do wyjazdów: cerują skarpety i nogawiczki, łatają dublety, spodnie i kiecki, szyją nowe koszule, gacie i giezła, czyszczą buty, hakownice i hełmy – czyli praca wre na całego.

A dokąd tak się szykują? Na Jarmark Cysterski w Jemielnicy!

Jeśli zatem, drodzy Czytelnicy, stęsknieni jesteście za średniowiecznymi klimatami, nie macie planów na majówkę, w imieniu organizatorów zapraszam na Jarmark do Jemielnicy pod Strzelcami Opolskimi, by się z nami bawić, odwiedzić liczne kramy i posłuchać świetnej muzyki.

IV Jarmark Cysterski w Jemielnicy

I jeszcze raz o pokazie

Wciąż żyjemy pokazem. I nie tylko my, bo co i rusz ktoś gdzieś nas zaczepia i pyta, i wspomina, i komentuje. Miło, miło, bo nie spodziewaliśmy się zrobić tym naszym przedstawieniem takiego poruszenia.

A oto, co jeszcze znaleźliśmy w „internetach”:

https://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=RFunqMkQzSc#t=3432

Reportaż z naszym udziałem zaczyna się od 57:12 „minuty” filmu. Film udostępniony przez lokalną telewizję TVM.

Zdjęcia, zdjęcia!

Kilka fotografii z naszego pokazu znalazło się w galerii na stronie Towarzystwa Ziemi Kozielskiej:

Ryk zadowolenia, czy rozpacz po ubiciu wroga?
Karczma, a w Karczmie piwo! Tu – wirtualne.
Drużyna książęca, oddział łuczników ostrzeliwuje wieżę, w której ucztują bracia Kozłowie.

Ponawiam apel do szanownych widzów o podesłanie nam zdjęć z pokazu. Będziemy dozgonnie wdzięczni, mogąc od czasu do czasu zaglądnąć i przypomnieć sobie te chwile.

Z góry serdecznie dziękujemy. 🙂

Podziękowania

Najemna Kompania Grodu Koźle pragnie serdecznie podziękować widzom, którzy byli z nami w ostatnią, deszczową sobotę i oglądali nasz pokaz. Dziękujemy Wam za wielkie brawa, którymi nagrodziliście nasz wysiłek.

Dziękujemy również Towarzystwu Ziemi Kozielskiej za poczęstunek: za gorącą herbatę, która przyniosła ukojenie naszym wyschniętym i ochrypniętym gardłom, za przepyszny żurek, przy którym ciężko było nie poprosić o repetę i za ciasto, które dodało naszym zmęczonym mięśniom energii.

Dziękujemy za gościnę, za uraczenie nas mnóswem arcyciekawych opowieści i przemiłą atmosferę, jaka stworzyła się w baszcie muzealnej.

I po pokazie

Wczoraj, czyli 14 września br. daliśmy pokaz swoich możliwości na prośbę Towarzystwa Ziemi Kozielskiej, by uświetnić ich 50-lecie powstania. Pogoda też pokazała, na co ją stać i prawie przez cały czas siąpiło, mocząc wszystko do suchej nitki. Najgorzej miał się proch i lonty, które – zmoknięte – nie zawsze działały za pierwszym razem.

Zaczęliśmy z dość lekkim poślizgiem, bowiem sprawy nagłośnienia trzeba było na prędce jeszcze tuż przed pokazem dograć, kiedy to najwyższy czas był, by zacząć się przygotowywać do pokazu. Na pierwszy ogień poszła walka na miecze, potem rozweseliliśmy widzów scenką w karczmie, na koniec zostawiając inscenizację legendy kozielskiej. Nad nią to właśnie najwięcej pracowaliśmy i efekty były naprawdę świetne, gdyż widzowie – mimo przejmującego chłodu i mżawki – nadal stali i oglądali, cośmy dla nich przygotowali. Doszły nas słuchy, iż jedna z ostatnich scen wycisnęła co niektórym łzy z oczu, co dla nas chyba było największym zaskoczeniem i gratyfikacją za cały wysiłek i pracę włożoną w ten pokaz. No i oczywiście huczne oklaski, jakim nam podziękowano były dla nas jasnym znakiem, że warto było przygotować pokaz na takim, a nie innym poziomie.

Dla znawców tematu: stroje, które wydają się być mroczne, są mroczne z tego powodu, iż kilku członków ma jeszcze nie skompletowane do końca stroje i musieliśmy się ratować tym, co zostało po mrocznych czasach wczesnego odtwórstwa. Przyrzekamy solennie – w miarę naszych możliwości – zmienić ten stan, jak najszybciej.

Z racji tego, że cała Najemna była „zatrudniona” przy pokazie, mamy wielką prośbę do tych, którzy swoimi aparatami robili nam zdjęcia, bądź nakręcali filmy – jeśli możecie, podzielcie się z nami. Zdjęcia i filmy do naszej galerii trafią tylko i wyłącznie za zgodą autora wraz z jego imieniem i nazwiskiem bądź nickiem – jak kto woli. Z góry serdecznie dziękujemy.

A oto parę chwil uchwyconych przez reporterów podczas naszego pokazu:

Drużyna łuczników z pocztu książęcego. (źródło: Radio Park)

A oto krótki film z inscenizacji legendy kozielskiej, jaki ukazał się w sieci za pośrednictwem Radia Park:

https://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=rgxbzHXp6vk#t=101

To już DZIŚ!

Kochani!

Już dziś będziemy się popisywać przed Wami naszymi umiejętnościami i dawać próbkę możliwości, co zrobić potrafimy.

Serdecznie zapraszamy pod wieżę widokową (prosimy wchodzić drogą od ul. M. Konopnickiej) od godziny 18:00 (słownie: osiemnastej). Zaczniemy przedstawieniem się, potem pokażemy krótką walkę z użyciem tarcz, mieczy i topora. Kolejno zdobędziemy karczmę z pomocą broni czarnoprochowej, a na koniec zrobimy naszą interpretację legendy kozielskiej.

Zapraszamy serdecznie na godzinę 18:00.